„To oni jeszcze grają?”, „Ej, a nie słuchało się ich w gimnazjum?”, „Co oni grają? Love metal? He, he, he”. Cóż. Nie jest łatwo żyć, gdy masz dwadzieścia kilka lat i ludzie z otoczenia dowiadują się, że jedziesz na koncert HIM. Przekonałem się o tym i ja, i moja towarzyszka podróży. Nienawidzący będą nienawidzić, jak brzmi popularne powiedzonko, każdy ma swój krzyż, tymczasem zespół pod wodzą niestrudzonego łamacza dziewczęcych serc, Villego Valo, nieustannie – nawet jeśli z małymi przerwami – od przeszło dwóch dekad niesie swój sztandar, nagrywa płyty i koncertuje. Ciągle potrafi przy tym wywołać ożywione dyskusje pomiędzy jego zwolennikami a przeciwnikami. HIM zawsze polaryzował ludzi, ale i trudno się temu dziwić – albo kupuje się tę specyficzną otoczkę, albo kwituje się ją szyderczym uśmieszkiem. Raczej nie ma nic pomiędzy. Zasadniczo więc nic nie zmieniło się od czasów, gdy Valo w futrze obnażał klatę na różowej okładce bestsellerowego „Razorblade Romance”. Ile to już lat minęło? Ponad piętnaście? Chryste, ale ten czas leci.
HIM „Tears On Tape” (2013)
30 kwietnia 2013
HIM
Tears On Tape
(2013)
1. Unleash The Red
2. All Lips Go Blue
3. Love Without Tears
4. I Will Be The End Of You
5. Tears On Tape
6. Into The Night
7. Hearts At War
8. Trapped In Autumn
9. No Love
10. Drawn & Quartered
11. Lucifer’s Chorale
12. W.L.S.T.D. (When Love Starts To Die)
13. Kiss The Void
Ponad trzy lata po wydaniu „Screamworks” panowie z HIM nareszcie dostarczyli światu swój nowy krążek. Mając po drodze problemy natury różnorakiej (chłodne przyjęcie poprzedniego albumu, chorobę perkusisty i wyprowadzkę spod mecenatu Sire/Warnera), Finowie nie dali za wygraną. Nie związani żadnym kontraktem ani terminami, spokojnie dłubali przy nowych kompozycjach i bez wsparcia żadnej wytwórni zabukowali studio nagraniowe, wzywając na pomoc starych znajomych (wypróbowany duet Hiilesmaa/Palmer). Takie podejście wydawało się jak najbardziej pozytywne – panowie mogli skupić się na swojej robocie i zrobić to stuprocentowo według własnych założeń. Przyznaję, że po cichu liczyłem, iż dłuższa przerwa i zmiany wokół zespołu (choć na szczęście nie w nim) sprawią, że HIM zaliczą niejako nowe otwarcie. Niestety, jak zwykle oczekiwania swoje, rzeczywistość swoje. Ville Valo sprawia wrażenie Piotrusia Pana, który uparcie nie chce dorosnąć, przy okazji nie pozwalając dojrzeć muzyce HIM.
HIM
Screamworks:
Love In Theory And Practice, Chapters 1-13
(2010)
1. In Venere Veritas
2. Scared To Death
3. Heartkiller
4. Dying Song
5. Disarm Me (With Your Loneliness)
6. Love, The Hardest Way
7. Katherine Wheel
8. In The Arms Of Rain
9. Ode To Solitude
10. Shatter Me With Hope
11. Acoustic Funeral (For Love In Limbo)
12. Like St. Valentine
13. The Foreboding Sense Of Impending Happiness
Kolejne albumy studyjne HIM tworzą swoistą sinusoidę, gdzie na górze znajdują się dokonania bardziej udane, a jednocześnie nieco mniej mainstreamowe, podczas gdy dół oblegają krążki mocniej popowe i, niestety, słabsze. Spójrzmy – na początku, na górze, mieliśmy gotyckie, ciężkie „Greatest Lovesongs”, później (chociaż nie na dole sinusoidy, raczej w połowie drogi) bardziej komercyjne „Razorblade Romance”, po czym popowe, słabe „Deep Shadows…”, za nim ambitniejszy, dojrzalszy „Love Metal”, którego następcą został z kolei mocno klawiszowy, znacznie słabszy „Dark Light”, zaś po nim HIM nagrali sabbathowe, potężnie brzmiące „Venus Doom”. Idąc tym tropem, teraz powinniśmy się znaleźć na dole sinusoidy, z łatwiejszym w odbiorze, lecz gorszym krążkiem. Siódmy album o długim tytule „Screamworks: Love In Theory And Practice, Chapters 1-13” istotnie różni się od poprzednika, ale… nic w tym złego.
HIM „Deep Shadows And Brilliant Highlights” (2001)
3 lutego 2010
HIM
Deep Shadows And Brilliant Highlights
(2001)
1. Salt In Our Wounds
2. Heartache Every Moment
3. Lose You Tonight
4. In Joy And Sorrow
5. Pretending
6. Close To The Flame
7. You Are The One *
8. Please Don’t Let It Go
9. Beautiful
10. In Love And Lonely *
11. Don’t Close Your Heart
12. Love You Like I Do
* w wersji limitowanej
Nastawiony na podbój list przebojów „Razorblade Romance” wypełnił swoje zadanie z nawiązką. W kilka miesięcy z mało znanego fińskiego zespołu HIM wskoczyli do grona najpopularniejszych rockowych wykonawców na Starym Kontynencie. Nie trzeba było długo czekać na ich kolejne długogrające dziełko, krążek o tytule „Deep Shadows and Brilliant Highlights” trafił do sklepów w marcu 2001 roku, od razu lądując w czołówce zestawień najchętniej kupowanych płyt. Niestety, tym razem szum wokół zespołu był całkowicie nieuzasadniony, bowiem Finowie zaliczyli drastyczną obniżkę formy.
Daniel Lioneye „The King Of Rock ‚n Roll” (2001)
7 lipca 2009
Daniel Lioneye
The King of Rock ‚n Roll
(2001)
1. The King of Rock ‚n Roll
2. Roller
3. Dope Danny
4. Never Been In Love (Till The Day I Die)
5. Eldorado Baby
6. Lonely Road
7. International P-Lover
8. We Gonna Rockin’ Tonight
9. Knockin’ On Heaven’s Door (Bob Dylan cover)
Panowie z HIM postanowili się trochę rozerwać i zająć się czymś innym, niż w swym macierzystym zespole. Za mikrofonem, i z gitarą w ręce stanął Linde (a.k.a. Daniel Lioneye), za perkusją Ville Valo, zaś na basie pozostał Mige. W takiej konfiguracji nagrali płytę, która urzeka swoją bezpretensjonalnością i bijącą z niej energią – czego nie można niestety powiedzieć o wydanej wkrótce później płycie HIM „Deep Shadows And Brilliant Highlights”.
HIM „666 Ways To Love: Prologue” (1996)
7 lipca 2009
HIM
666 Ways To Love: Prologue EP
(1996)
1. Stigmata Diaboli
2. Wicked Game (Chris Isaak cover)
3. Dark Sekret Love
4. The Heartless
Naprawdę szkoda, że ten krążek jest tak trudno dostępny, bowiem mamy tutaj do czynienia z naprawdę udanym materiałem – choć za debiut płytowy HIM powszechnie uważa się „Greatest Lovesongs vol. 666”, to jednak faktycznie była nim wydana rok wcześniej, ściśle limitowana EP-ka „666 Ways To Love: Prologue”.